Historia tych 5 lat w Azylandzie to typowa historia latarnika. Mamy wiec gościa , który wstaje wcześnie rano i udaje się do swojej latarni. Otwiera mosiężne drzwi, za którymi znajdują się strome kręte schody w górę. Wspina się wiec jegomość po tych schodach przez kilka dobrych godzin, następnie zapala światło i znów schodzi w dół.

Nie ma znaczenia przed jaką ścianą stoisz i jak gruby jest ten mur. Jak kretę są schody i jaką drogę masz do pokonania. Niecierpliwi dostają mniej. Dworce i lotniska widziały więcej autentycznych uścisków niż kościelne ołtarze, a mury szpitali słyszały głębsze modlitwy niż mury kościołów.

Czym, wiec dla nas jest to światło ?

Osoba Jezusa Chrystusa .Jego miłość , którą chcemy w ten sposób pokazać.