W miesiącu kwiecień – maj zaczęło się sypać wiele rzeczy w Azylandzie Pojawiły się oskarżenia adresowane pod moim adresem przez najbliższych współpracowników. Wiec z jednej strony oskarżenia, z drugiej, krytyka lawinowa o brak wsparcia itd. .Przyjaciele zaczęli odchodzić. Na koncie z końcem maja było raptem 53 zł. Wtedy tez moja mama zaczęła chorować , pojawił się nawrót choroby nowotworowej. Rozważałem zawieszenie. Napisałem maila do przyjaciela który założył ze mną Azyland. Matiz obecnie mieszka w Kanadzie .Bez wahania wysłał mi na konto kilka tysięcy zł. Napisałem do niego. „ 5 lat temu pomogłeś mi założyć Azyland. Teraz pomogłeś drugi raz bym nie zrezygnował. Miesiąc później z zupełnie nowymi osobami rozpoczęliśmy prace z dzieciakami i zbuntowaną młodzieżą w takiej trudnej dzielnicy miasta. Była to typowa ewangelia na ulicy, którą robimy najlepiej. W pierwszy dzień okleiliśmy mur budynku papierem o długości ponad 8 metrów i poprosiliśmy wszystkich by namalowały swoje marzenia. Taki był początek. Następnie poprowadziliśmy warsztaty dla dziewcząt z makijażu, malowanie buziek na festynie, warsztaty strzelania z łuku przy 12 stopniach. Firma Purmo i Classen wsparła nas finansowo. Z perspektywy tych kilku miesięcy wiem, ze gdybym wtedy odpuścił, podał się i zrezygnował nigdy nie dotarlibyśmy do tak dużej grupy osób z jaką mamy do czynienia teraz. Dlatego kochany bracie, gdziekolwiek jesteś nigdy nie poddawaj się, walcz o ludzi w obliczu Boga.